Sztuka targowania się w Indiach
Targowanie się podczas zakupów nie jest domeną jedynie arabskich straganowych handlarzy. Odwiedzając Indie należy być przygotowanym na konieczność negocjowania niemal każdej ceny, a biali turyści powinni być zawsze gotowi do uczestnictwa w tej popularnej grze, znanej jako zbijanie ceny.
Gdzie można się targować?
Właściwie łatwiej jest stwierdzić, gdzie nie można tego robić. Ceny w restauracjach, supermarketach oraz centrach handlowych nie podlegają negocjacji. Niemal we wszystkich innych miejscach podawana przez sprzedawcę cena jest znacznie zawyżona. Przygotuj się więc na kilkunastominutową rozmowę. Targowanie się w Indiach bywa czasochłonne. Na straganach zwykle nie znajdziemy tabliczek z cenami, więc o każdą rzecz należy pytać.
I lepiej zrobić to zanim pokażemy sprzedawcy, że jesteśmy jego produktem szczególnie zainteresowani. Handlarz bowiem błyskawicznie ocenia grubość portfela turysty. W oczach Hindusów biali ludzie pochodzą z reguły z Europy oraz Ameryki, więc automatycznie mogą liczyć na ponad czterokrotnie wyższą cenę, niż wynosi faktyczna wartość danej rzeczy. Cóż, dolary mamy „wypisane na twarzy”.
„Złodzieje” i „wyzyskiwacze” na ulicach
Niestety wielu odwiedzających Indie nie jest przygotowanych na ciągłą zabawę w ciuciubabkę z wszelkiego rodzaju miejscowymi handlarzami. Bardzo często w złości turyści wykrzykują różnorakie obelgi wobec zawyżających ceny kierowców riksz lub właścicieli niewielkich straganików.
Podobnie jak wszędzie, również w Indiach zdarzają się zwyczajni naciągacze robiący z sympatycznego zwyczaju zbijania ceny kolejną metodę na oszukanie przyjezdnych. W przypadku Indii, lepiej się do tego przyzwyczaić…
Kilka podstawowych sposobów na udane targowanie się w Indiach
Aby skutecznie zbić cenę, warto poznać kilka sposobów na skuteczne negocjacje:
1. Sposób „na wybrednego znajomego”– na zakupy warto iść z dobrym znajomym, któremu z zasady nic się nie będzie podobało, każdy produkt za drogi, a nawet najmniejsza pamiątka zostanie skwitowana retorycznym pytaniem „a potrzebne Ci to?”. Stanowiąc przeciwwagę dla entuzjastycznego handlarza sprawi, że cena ulegnie znaczącemu obniżeniu.
2. Sposób „na pośpiech”– nawet jeśli na spacer po bazarze przeznaczyłeś cały dzień, podchodząc do kramiku sprawiaj wrażenie niezwykle zabieganego. Nerwowe stukanie w zegarek czy pokazywanie, że gdzieś tam w uliczce czeka zniecierpliwiony kolega sprawi, że handlarz obniży cenę, byle tylko coś sprzedać.
3. Sposób na „nie mam więcej”– czasem najlepszą strategią jest pokazanie, że akurat dziś nie mamy aż tyle pieniędzy ile potrzeba. Jeśli zobaczymy torbę za 130 rupii warto wyciągnąć z kieszeni 70 rupii i jakieś 8 w drobnych monetach i z rozbrajającą szczerością przyznać, że chciałoby się kupić ale nie ma się akurat tyle pieniędzy.
4. Sposób na „przyjaciela”– warto sprawić, aby handlarz poczuł się jak nasz stary znajomy. W Indiach warto próbować tej techniki, ponieważ tamtejsi sprzedawcy nie osiągnęli jeszcze tego poziomu „przyjacielskości”, co Arabowie. Odnalezienie wspólnego języka może okazać się jednak bronią obosieczną, bo jak powiedzieć swojemu nowemu przyjacielowi, że cena, jaką podaje jest całkowicie nie do przyjęcia?
5. Sposób na „rannego ptaszka” – Hindusi są bardzo przesądni. Negocjacje z pierwszym klientem w danym dniu zakończone zakupem są dla nich powodem do ogromnej radości. W mniemaniu sprzedawcy oznacza to, że reszta dnia będzie dla niego bardzo korzystna finansowo. Zależy mu więc na „opchnięciu” pierwszego towaru, zatem bez problemu zejdzie z ceny wywoławczej. Warto zatem udać się na bazar z samego rana.