Niezwykłe atrakcje Meksyku
Meksyk to nie tylko hotelowe kurorty w Cancún. Te zresztą lepiej jest omijać szerokim łukiem. Choć wybrzeże Półwyspu Jukatan dawno przekształciło się już w turystyczną mekkę, inne części kraju wciąż skrywają w sobie wiele intrygujących niespodzianek. Meksyk to smak kukurydzy, niemilknąca muzyka i wciąż żywe indiańskie wierzenia. To kraina, która jest w stanie oczarować każdego przybysza!
Pozostałości dawnego świata
Meksyk to prawdziwy raj dla archeologów! Jednak nawet ci, którzy na co dzień nie zajmują się artefaktami z dalekiej przeszłości, pozostałościami prekolumbijskich miast będą zachwyceni. Do wyboru mamy tu majańskie Tulum malowniczo rozciągnięte na klifowym wybrzeżu Morza Karaibskiego. Jest też zanurzone w zielonej dżungli Palenque czy
ulokowany nieopodal obecnej stolicy – Teotihuacán, pierwsze metropolis zachodniej części globu. To oczywiście dopiero garstka propozycji! Obok wielkich dobrze znanych kompleksów Meksyk skrywa też i takie archeologiczne stanowiska, do których z całą pewnością nie pielgrzymują tłumy. Czarujące piramidy, bogato zdobione pałace i świątynie to okazja do zapoznania się z kulturą Azteków, Majów, Olmeków czy Zapoteków. To również niepowtarzalna szansa na to, by choć przez chwilę poczuć się jak Indiana Jones. Szczególnie magicznie robi się tam, gdzie dawne budowle wyłaniają się wprost z lasu równikowego, a wyprawie naszej nieustannie towarzyszą dzikie małpie krzyki. Ruiny to te atrakcje Meksyku, które w planie wyprawy koniecznie muszą się znaleźć!
Kukurydziane smakołyki
Kukurydza to roślina, która na terenach obecnego Meksyku w menu gościć zaczęła już przeszło 5 tysiącleci temu. Bez niej lokalna kuchnia nie istnieje! Zaglądając w tutejsze strony, nie można zrezygnować z serwowanego na ulicach jedzenia. Wśród straganowych propozycji niepodzielnie królują przyrządzane na wiele sposobów przekąski, których bazą są tortille bądź gotowane na parze tamales. Podróżując przez ów rozległy kraj, odkrywać można wciąż nowe wariacje tych kukurydzianych smakołyków. Meksykanie nie tylko jedzą ogromne ilości kukurydzy, roślinę tę również się pija! Atole to napój tradycyjnie sporządzany z mąki kukurydzianej z dodatkiem cukrowej trzciny. Dziś wariantów smakowych jest nieco więcej – w trunku tym zależnie od fantazji gościć mogą też różnorakie przyprawy. Kukurydza gotowana posmarowana majonezem, hojnie posypana chili i polana sokiem z limonki to kolejna propozycja! W Meksyku z rośliny tej tworzy się wiele specjałów. W myśl dawnych wierzeń również sami Majowie ulepieni zostali przez bogów właśnie z kukurydzianego ciasta!
Pod płaszczem chrześcijaństwa
Położony na południu stan Chiapas z całą pewnością nie przyciąga tylu turystów, co archeologiczne stanowiska czy jukatańskie plaże. W ten rejon kraju obowiązkowo zapuścić powinni się jednak Ci, którzy głównie atrakcje Meksyku kojarzą nie z turystycznymi kurortami, a z indiańską kulturą. San Juan Chamula to na trasie wyprawy punkt obowiązkowy! W samym centrum osady odnajdziemy kościół, który wbrew wszelakim pozorom niewiele ma wspólnego ze zwykłą katolicką świątynią. Tutejsi mieszkańcy w sposób niezwykle intrygujący zdołali wpleść w chrześcijaństwo pokaźną dawkę swych dawnych obyczajów i wierzeń. Wystarczy przekroczyć próg tutejszej świątyni, by na własne oczy się o tym przekonać! W środku murowana budowla przeistacza się w indiańskie tipi. Brak tu ławek, brak nawet ołtarza. Podłogę pokrywa pachnące sosnowe igliwie. Są świecie i buchające pod sam sufit płomienie, jest woń kopalowych kadzideł, są w końcu curanderas – znachorki zdejmujące uroki! Więcej szczegółów zdradzać nie będziemy! By w pełni doświadczyć tego, co tu się dzieje wizytę warto zaplanować na niedzielę. Wówczas to tuż obok świątyni rozkwita też gwarne targowisko.
Roześmiana Catrina
Nie wiesz, na kiedy zaplanować wyjazd do Meksyku? Wrzesień i październik to czas huraganów i ulewnych deszczy. Styczeń i luty oraz czerwiec, lipiec i sierpień to z kolei szczyt turystycznego sezonu. Niezwykle kuszącym terminem jest listopad, szczególnie zaś początek miesiąca. Día de Muertos to chyba najbardziej znana meksykańska fiesta. To również kolejny przykład na to, że dawne wierzenia na stałe zespoliły się z chrześcijaństwem przyniesionym przez hiszpańskich konkwistadorów. „Bawmy się na zdrowie zmarłych” – głosi wers znanej piosenki. Obserwując tutejsze obchody święta zmarłych, trudno oprzeć się wrażeniu, że upływają one właśnie pod tym hasłem. Czas między 31 października a 2 listopada wypełniony jest muzyką, wspólnymi modłami i biesiadami, które po zmierzchu toczą się na cmentarzach. Wówczas to z zaświatów przybywają dawno niewidziani goście, tych zaś wypada przyjąć z radością i rozmachem. Na cmentarzach pojawiają się grajkowie, na grobach barwne kwiaty, fotografie przodków i jedzenie. Dorośli przywdziewają kolorowe stroje, dzieci zajadają cukrowe czaszki, a najważniejszą damą na parę dni staje się Catrina – kostucha odziana w iście dworskie szaty.
Śpiew i tańce – muzyczne atrakcje Meksyku
Bez muzyki i tańca Meksykanie po prostu nie mogą się obejść. W niedzielę w Veracruz przy wtórze orkiestry strojnie odziane pary tańczą kubański danzón. W San Luis Potosí na parkiecie króluje huapango. Na fiestach, podczas ślubów czy rodzinnych uroczystości nie może zabraknąć mariachi – orkiestr, w których skład wchodzą muzycy odziani w haftowane spodnie i żakiety, grający na gitarach, mandolinach, skrzypcach i trąbkach. Również wszystkie święta, w tym nawet Wielki Tydzień to czas idealny na tańce. Wówczas obejrzeć warto niezwykle hipnotyzujący pląs Indian Cora. Właściwie każdemu spotkaniu w Meksyku towarzyszyć musi muzyka. Zarówno młodzi, jak i starzy chętnie ruszają w tan nie tylko na dyskotekach, ale i na miejskich placach czy w pubach. Totonakowie zamieszkujący wybrzeże Zatoki Meksykańskiej, tańczą nawet w przestworzach. Swój podniebny popis – voladores – wykonują oni, wisząc głowami w dół na linach przymocowanych do 30 metrowego słupa. Na samym jego szczycie stoi muzyk, który na flecie i bębenku przygrywa śmiałkom wskrzeszającym ów dawny prekolumbijski rytuał.