Wakacje w Polsce kontra zagranica. Co się bardziej opłaca?
Zniesienie restrykcji i powrót lotów międzynarodowych, przyczynia się do tego, że Polacy zaczęli na potęgę planować wakacje w Polsce, ale przede wszystkim zagranicą. Pomimo, że większość zdecydowała się już na pierwszą opcję, ponieważ ma obawy przed lataniem, to niewykluczone, że szybko zmienią zdanie. W grę wchodzi bowiem dość istotny czynnik – koszty.
W obliczu utrzymującej się w niektórych częściach kraju i świata pandemii, większość z nas zdążyła już przełknąć gorzką pigułkę goryczy i pogodzić się z tym, że w tym sezonie o zagranicznych wakacjach można pomarzyć. Jednak ni stąd ni zowąd, tuż przed szczytem okresu letniego, większość barier w podróżowaniu zostało zniesionych, loty międzynarodowe przywrócono, granice wewnątrz UE na nowo się otworzyły, a obowiązkowa kwarantanna przeszła do historii ( przynajmniej w większości krajów).
Strach przed wejściem na pokład samolotu.
Z inicjatywy portu lotniczego w Lublinie, zlecono przeprowadzenie sondażu na temat podejścia Polaków do podróży w czasie epidemii. Z raportu wynika, że niemal połowa przepytanych osób musiała już zrezygnować z lotu, a dodatkowe 10% zamierza to zrobić. Tylko 15% wytrwale trzyma się swoich planów, a aż 20% zakomunikowało, że w ogóle zrezygnuje z latania.
Skąd takie obawy? Blisko połowa respondentów odczuwa strach przed zakażeniem się COVID-19. Drugą najczęstszą przyczyną jest obawa przed zamknięciem granic i problemów z powrotem do kraju. Zaledwie 2% wszystkich ankietowanych przyznało, że borykają się z problemami finansowymi lub czekają aż sytuacja się unormuje. Tylko 5% badanych nie ma żadnych obaw.
Jak wakacje, to tylko w Polsce! Czy aby na pewno?
Wygląda więc na to, że strach przed koronawirusem, nadal w nas pokutuje i co niektórych może skutecznie odwieść od rezerwowania biletów lotniczych. Jednak nasze hasła sprzed blisko 2 miesięcy, czyli: jak wakacje, to w tym roku tylko w Polsce, nie są już tak zaciekłe.
Okazuje się, że wyjazdy zagraniczne miały być odkładane jedynie ze względu na niepewną sytuację związaną z otwarciem granic i wznowieniem ruchu lotniczego.
Teraz o wiele łatwiej będzie nam zdecydować się na konkretny kierunek, bo coraz więcej państw otwiera się na Polaków. I co najważniejsze – znoszą wszelkie restrykcje, przez co turystyka wraca do stanu sprzed wybuchu epidemii.
Gdy policzymy koszty…obawy znikną.
Wakacje zagraniczne wybieramy coraz częściej nie bez powodu. Ogromną rolę gra tu pogoda, która w Polsce lubi płatać figle. Do tego dochodzą niemałe koszty atrakcji, a przede wszystkim posiłków.
Kilka dni temu w mediach społecznościowych krążył post z rachunkiem z nadmorskiej smażalni ryb. Za dwie porcje ryby z frytkami, dwie zupy i dwa piwa przyszło zapłacić turyście aż 250 PLN. Same ryby wyceniono na… 138 PLN. Wygląda na to, że kryzys związany z epidemią nie odmienił krajowego rynku turystycznego. O zgrozo, wiele obiektów noclegowych, restauracji i atrakcji turystycznych podniosło ceny, żeby jakoś odbić sobie bardzo nieudany początek roku.
Zatem jeśli nie odstraszy Was pogoda i napierające zewsząd tłumy turystów, to czynnikiem decydującym będą mocno wywindowane ceny. I to one najprawdopodobniej sprawią, że wakacje zagranicą wygrają, a strach przed lataniem zniknie jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.
A Wy? Postawicie w tym roku na wakacje w Polsce, czy pokusicie się o zagraniczne wojaże?