5 powodów, dla których warto odwiedzić Laos
Uliczny gwar i przejmujący spokój świątynnych dziedzińców, rzeczne szaleństwa i spotkanie oko w oko z jednym z największych, stąpających po ziemi stworzeń… Laos to dobrze przetarte turystyczne szlaki i dzikie zaułki, architektoniczne perełki i zjawiskowe krajobrazy. To kraj, w którego leniwym tempie można się zakochać.
Tu z pewnością nie zginiesz!
Laos to kierunek, w który bez cienia wahania ruszać mogą nawet mało wprawieni w wojaże turyści. Lokalizacja z pewnością to egzotyczna i na brak wszelkiej maści niezwykłości nie będzie można tu narzekać, niemniej jednak Laotańczycy dobrze zadbali o to, by zagranicznym przybyszem należycie się zaopiekować. Zupełnie zbędnym okaże się więc szczegółowo opracowany plan przedwyjazdowy – wystarczy po prostu nabyć lotniczy bilet i dotrzeć na miejsce, a reszta sama się dzieje.
Laos to wakacyjna gratka dla tych, którzy boją się, że ogarnięcie organizacyjnej strony wyprawy odbierze im przyjemność wypoczywania. Oczywiście wszystko można tu załatwić nieco dłuższą, ale i tańszą drogą na własną rękę. Ci jednak, którzy o transport czy znalezienie noclegu nie lubią się troszczyć, będą czuli się tu jak ryby w wodzie. Niemal każdy hotel, hostel czy guesthouse tuż spod własnych drzwi zorganizować może transport do kolejnej miejscowości, niemal każdy posiada też bogatą ofertę wycieczek po okolicy czy parodniowych wypraw w dalsze regiony kraju. Poza tym na głównych szlakach nie brak turystów z całego niemal globu, i o ile są tacy, którym może to przeszkadzać, to idealnie odnajdą się tu Ci, którzy wyprawę swą traktują jako okazję do nawiązania nowych znajomości. Samotnie wyruszający wędrowcy, jeśli tylko będą mieli ochotę, to na brak społecznych interakcji nie będą narzekać.
Kraina miliona słoni
Nikogo nie powinien dziwić fakt, że Laos to także niezwykła historia, której zakamuflowane ślady odnaleźć można w wielu miejscach, na pierwszy rzut oka wcale o to niepodejrzewanych. Nie brak tu oczywiście architektonicznych perełek, jednak znakiem dawnej światłości, o dziwo, mogą być i zwierzęcy przedstawiciele! Między połową XIV a początkiem XVIII wieku Laos aspirował do miana prawdziwej potęgi. To właśnie Lan Xang – ówczesne królestwo, jedno z największych w Południowo-Wschodniej Azji, określane było mianem Krainy Miliona Słoni. Niegdyś stworzenia owe stanowiły podstawę militarnego oręża oraz symbol wewnętrznej siły kraju, dziś możliwość podejrzenia ich życia to z pewnością intrygująca atrakcja, dla której warto odwiedzić Laos.
Wizyta w Elephant Conservation Center mieszczącego się u brzegu jeziora Nam Tien to może nie najtańsza, ale chyba najciekawsza opcja zaznajomienia się ze słoniowym rodem. Jeden dzień wizyty kosztuje tu 60 USD, trzy 175 USD sześciodniowa obecność to koszt 399 USD. W cenie liczyć można na zakwaterowanie w bungalowie, dojazd, smaczne laotańskie posiłki oraz oczywiście na wszystko to, co zaoferować mogą same słonie. Podglądanie porannych kąpieli, wizyty w tutejszym szpitalu czy żłobku, karmienie czy lekcja tradycyjnej jazdy na słoniowym grzbiecie z pewnością na długo pozostanie w pamięci. Dodatkowo, pokrzepić może fakt, że uiszczona na wstępie opłata to nie tyle turystyczny biznes, co wkład w rozwój opieki nad tymi niezwykłymi stworzeniami.
W zaciszu świątynnych podwórek
Zaryzykować można stwierdzenie, że to Laos właśnie skrywa w swych czeluściach najpiękniejsze świątynie Południowo-Wschodniej Azji. Rozłożyste dachy sięgające nieraz niemal samej ziemi, niezwykłe mozaiki, ujmująco zdobiące ściany, stonowana kolorystyka, a wszystko to w niezwykle bezpretensjonalnym i lekkim wydaniu. Laotańskie świątynie nie silą się na pompatyczność czy przekombinowaną wytworność i w tym tkwi chyba ich niezwykły urok. Elegancja zdobień, a jednocześnie urzekająca prostota to coś, co przy współudziale obecnych tu mnichów, stwarza wyjątkową przestrzeń.
Mówi się, że w Azji czas płynie wolniej, w Laosie, w przyświątynnych podwórkach odnieść można wrażenie, że w ogóle się zatrzymał. Wczesnym rankiem czy tuż przed zmierzchem warto podążyć za głosem mnisich mantr, który ukradkiem wydostaje się na ulice. Świątynie, szczególnie te ukryte w mniej gwarnych zaułkach, przeszywająca powietrze cisza i spokój oraz czar jaskrawopomarańczowych szat tutejszych mnichów to niekwestionowanie coś, czym Laos urzeka.
Tekstylne arcydzieła – intrygujące drobiazgi, dla których warto odwiedzić Laos
Już przed wiekami, tereny obecnego Laosu słynęły z produkcji niezwykłej jakości jedwabiu. To tu za czasów dynastii Tang chińscy kupcy wyprawiali się po to, by zdobyć owe niebywałe dzieła tkackiego fachu. Cieszące się chlubną sławą laotańskie tkaniny przez lata stanowiły jednak nie tylko znakomity przykład tekstylnego rzemiosła. Były one swego rodzaju księgą, w której nie za pomocą słów a wprawnej nici utrwalane były lokalne historie i legendy. Również dziś, choć kraj uporczywie zalewają tańsze wietnamskie i tajlandzkie produkty, zdobyć można tu wyroby kontynuujące dawne tradycje.
Prawdziwi miłośnicy tematu raczej uważać powinni na uliczne targowiska. Zdarzają się tam co prawda ciekawe rarytasy, jednak zazwyczaj ciężko wyłowić je w morzu nieudolnych podróbek. W Laosie całkiem nieźle mają się programy działające na wzór kooperatyw – zrzeszające tkackich mistrzów i promujące ich dzieła. Chcąc zdobyć coś naprawdę ciekawego, warto więc zajrzeć do prowadzonych przez nie sklepów. Ci, którzy gustują w etnicznych klimatach w nieco bardziej współczesnej odsłonie też nie będą zawiedzeni. Godnym polecenia wydaje się tu m. in. ulokowany w Luang Prabang butik brytyjsko-laotańskiego kolektywu Passa Paa. To tradycyjne inspiracje w nowym wydaniu!
Rzeczne przygody
Nie bez powodu Laos kojarzy się z Mekongiem. Rzeka to niesłychanie malownicza, zaskakująca całym bogactwem niezapomnianych obrazów. Trasa między Huay Xai a Luang Prabang to znakomita okazja do porzucenia tuk-tuków, które choć na dzień zastąpione zostać mogą przez chlupoczące łodzie. Po dotarciu do celu na przybyszów czeka zachód słońca nad wysokim, rzecznym brzegiem; w krainie czterech tysięcy wysp zaś – tam, gdzie Mekong rozlewa się niczym gałęzie rozłożystego drzewa – warto błogo pobyczyć się w rozpiętym nad samą wodą hamaku.
Jak okazuje się jednak, poza hipnotyzującą tonią Mekongu, w dziedzinie rzecznych przygód liczyć tu można i na inną jeszcze niespodziankę. Wyżłobiona przez rzekę Hinboun wapienna pieczara to fascynująca i z lekka odrealniona podróż do obcego świata. W jaskini tej, zwanej Tham Kong Lo, królują egipskie wręcz ciemności, przemierzając łódką ulokowany wewnątrz skały tunel poczuć można się więc jak na wiodącej w zaświaty łajbie samego Charona. To 7,5 km podziemnej przygody otulonej mrokiem, urozmaiconej brodzeniem i przepychaniem łodzi oraz lądowaniem na obcej planecie. Za iście kosmiczne wrażenia odpowiada niewielka, choć nad wyraz spektakularna, oświetlona część jaskini, gdzie udać można się na krótką przechadzkę. Warto odwiedzić Laos choćby po to, by dać się uwieść urokowi tego podziemnego świata.