Archipelag Tuvalu – podróż na koniec świata
Tuvalu jest czwartym najmniejszym państwem na świecie. Dziewięć tropikalnych wysp rozmieszczonych na Oceanie Spokojnym zamieszkuje blisko 10 tysięcy osób. Jedyne co może zmącić idylliczny krajobraz tego miejsca, to globalne ocieplenie. Tuvalu jest bowiem państwem, które może najszybciej odczuć naprawdę poważne konsekwencje tego zjawiska.
Archipelag Tuvalu – koralowy raj
Nazwę kraju można dosłownie przetłumaczyć na „osiem stojących razem”, co ma odniesienie do ośmiu wysp Tuvalu. W całym określeniu nie uwzględniono jednak Niulakity – przez długi okres niezamieszkanej wyspy. Na cały archipelag Tuvalu składają się dokładnie 3 wyspy, 6 atoli, czyli koralowych wysp zbudowanych z rafy i laguny, oraz znajdujących się w ich obszarze 129 mniejszych wysepek.
Taki charakter kraju pozwala na niezapomniane podwodne podróże. Szczególnie wiele wrażeń zapewnia przebywanie w błękitnej lagunie otoczonej rafami czy piaskowym, wąskim wybrzeżem. To płytkie tereny, których największe głębie w tym regionie sięgają ok. 10 metrów. Nurkowanie w przezroczystych wodach można spokojnie zaliczyć do narodowego sportu mieszkańców Tuvalu. Uroku miejscu dodają również barwne stworzenia – egzotyczne rybki, żółwie i skorupiaki z krabami palmowymi na czele.
Najlepszą lokacją do eksplorowania turkusowych wód jest objęty ochroną obszar Funafuti. Na nim znajduje się największa wyspa kraju, Fogafale, wraz ze stolicą w Vaiaku. Teren ma łącznie 33 km2, a jego część lądowa to głównie wąskie pasy okalające lagunę. Na jego teren nie mogą wpływać zagraniczne jachty, ale spokojnie na miejscu można wypożyczyć prowizoryczne łódki.
Druga wojna światowa dotarła również tu
Największy zbrojny konflikt może niejako sprawić, że w ciągu najbliższych 50 lat archipelag Tuvalu nie będzie już widniał na światowej mapie. Na jego powierzchni stacjonowała jedna z amerykańskich baz, stanowiąc idealne miejsce do kontrolowania sytuacji na okupowanych przez Japonię wyspach Kiribati. Wtedy też teren archipelagu został znacznie spłaszczony, co pozwoliło na utworzenie lądowiska. Problem w tym, że obecnie najwyżej położony punkt Tuvalu znajduje się na wysokości 5 metrów, a globalne ocieplenie sprawia, że co roku ubywa obszarów lądowych.
Pozostałością po II wojnie światowej są także liczne wraki. Zardzewiałe i naznaczone upływem czasu maszyny wciąż wyłaniają się z powierzchni wody bądź okupują plaże i lasy, nadając miejscu niebywałego charakteru. Warto chociażby wybrać się na wyspę Nanumea, gdzie znajduje się kilka wraków amerykańskich samolotów, a także sporej wielkości frachtowiec. Ponadto, na wysepce Tepuka istnieje dobrze zachowany bunkier, a w stolicy wciąż użytkowany jest pas startowy.
Egzotyczna energia
Na Tuvalu czas płynie inaczej. Mieszkańcy wydają się bardziej zrelaksowani, większość z nich prowadzi tradycyjny tryb życia, a nowoczesna technologia zawitała w małej ilości głównie do naukowych ośrodków. Dużą wagę przywiązuje się także do świąt, obchodzonych w tradycyjnych kwiecistych strojach. Szczególną popularnością cieszy się bardzo energiczny taniec fatele, którego pokazy często można obserwować w miejscowych ratuszach (maneapa).
Świat dowiedział się o kulturalnej stronie Tuvalu w 2012 roku. Głośnym echem odbiło się wtedy efektowne przyjęcie brytyjskiej pary. Księżna Kate i książę William przybyli na archipelag w związku z 60-leciem obchodów panowania królowej Elżbiety, będącej formalną głową państwa Tuvalu.
Znaczkowe imperium
Archipelag Tuvalu z pewnością kojarzą filateliści. Na początku 1976 roku powstało Filatelistyczne Biuro Tuvalu, którego działalność od początku cieszyła się wielkim zainteresowaniem ze strony zbieraczy znaczków z całego świata. Do tej pory corocznie jest tworzonych kilka unikatowych i oryginalnych okazów. Samo biuro mieści się w południowym regionie Funafuti.
Spokój czai się na każdym kroku
Wyspy Tuvalu nie są często odwiedzane przez turystów. Ostatnio corocznie notowano około tysiąca gości na obszarze archipelagu, ale tylko część z nich odwiedzało kraj ze względu na jego walory turystyczne. Liczne palmy kokosowe, prowizoryczne hamaki, a także przyjazne podejście mieszkańców – jeśli szukasz egzotycznego miejsca, w którym nie spotkasz głównie miejscowych, to musisz odwiedzić właśnie Tuvalu.
Baza turystyczna nie jest bogato rozwinięta. Najlepiej za noclegiem zorientować się na głównej wyspie – Funafuti. W większości przypadków mamy do czynienia z prowizorycznymi hotelami rodzinnymi. Wyposażenie pokoi ogranicza się głównie do łóżka i często – wspaniałego widoku z okna. Ceny za noc zaczynają się od ok. 30-40 USD. Na pozostałych wyspach również znajdują się pokoje gościnne. Trzeba jednak zwracać uwagę na ceny posiłków, które czasami mogą się okazać absurdalnie drogie.
Podróż na koniec świata
Jedyny port lotniczy znajduje się w stolicy kraju. Dwa razy w tygodniu przyjmuje mały 42-osobowy samolot z pobliskiej wyspy Fidżi. Tam znajdują się już większe międzynarodowe porty lotnicze, na które można dostać się chociażby z Los Angeles, Melbourne, Sydney, Hong Kongu czy Seulu.
Klimat jest gorący i przyjemny. Średnia temperatura wynosi 29 stopni Celsjusza, ale silne wiatry sprawiają, że nie jest aż tak bardzo odczuwalna. Poleca się unikanie podróży na Tuvalu w sezonie huraganowym – pomiędzy listopadem i kwietniem. Oprócz możliwych sztormów jest wtedy znacznie więcej opadów. Niespodziewanych deszczów należy się spodziewać również w pozostałych miesiącach, nawet gdy na błękitnym niebie nie dostrzega się ani jednej chmury.