Czy część polskich lotnisk ogłosi upadłość?
Polskie lotniska jeszcze nigdy nie mierzyły się z tak poważnym kryzysem jak obecnie. Jednym grozi upadłość, inne robią co mogą by utrzymać płynność finansową. I to wszystko za sprawą kilkumiesięcznego przestoju. Niestety jest czym się martwić, bo przed nimi jeszcze co najmniej dwa ciężkie sezony. Z kolei wsparcie ze strony rządu jest znikome, więc niektóre z nich będą musiały pożegnać się z działalnością, a niektóre czeka poważna restrukturyzacja.
Generalnie kondycja lotnisk jest zła, ponieważ właściwie nie pracują albo pracują w minimalnym zakresie – mówi w rozmowie z agencją Newseria Biznes Sebastian Gościniarek, partner BBSG. Niektóre lotniska radzą sobie w tym kryzysie lepiej, inne gorzej. Wynika to z tego, w jakiej kondycji finansowej w niego weszły. Co do zasady duże lotniska miały jakieś zapasy środków finansowych, a lotniska małe miały je minimalne lub w ogóle, co oznacza, że każde z nich musiało podjąć działania restrukturyzacyjne związane ze zwolnieniem części personelu, ze zmianą zakresu czy czasu wykonywania operacji. Tak szyjąc i łatając, żyją z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc – dodaje.
Które lotniska są szczególnie zagrożone?
Według raportu Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej za rok 2020 wynika, że liczba wszystkich operacji lotniczych w polskiej przestrzeni publicznej spadła o 58,7 %. Największe spadki dotknęły lotniska w Warszawie (spadek o 59 %), Krakowie (spadek o 57 %), Wrocławiu (spadek o 56 %) oraz Modlinie spadek o 56 %). Z kolei najmniejsze straty odnotowały porty w Zielonej Górze, Łodzi i Olsztynie-Szymanach.
Do poziomu ruchu z 2019 roku wrócimy w 2025, może nawet w 2026 roku. Lekki wzrost będzie notowany dopiero w 2022, a może w 2023 roku. Lotniska muszą się przygotować, że jeszcze przynajmniej dwa sezony, letni i zimowy, będą bardzo trudne, więc będą musiały zwracać się o pomoc na zewnątrz, czy to do swoich udziałowców, czy do rynków finansowych. W konsekwencji może się okazać, że niektóre z lotnisk albo upadną, albo w znaczący sposób przeformułują swoją działalność – ocenia Sebastian Gościniarek.
Pomimo wsparcia w wysokości 142,2 miliona złotych ze strony władz, które miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku nie były one wystarczające. Pokryły one zaledwie 30 – 40 % poniesionych strat. Zarządcy lotnisk są jednomyślni w tej kwestii. Uważają, że stawka przyjęta na ratowanie regionalnych lotnisk powinna być większa. Tym bardziej, że ostatni kwartał ubiegłego roku przyniósł wyłącznie dalszy spadek ruchu pasażerskiego.