Erytrea. Atrakcje prosto z Afryki

Jeżeli Afryka kojarzy Ci się wyłącznie z Egiptem i piramidami, wybierz się w nieznane do jednego z najmłodszych państw świata – i to na tym samym kontynencie. Erytrea graniczy z Dżibuti, Etiopią i Sudanem. Mimo że jest 2,6 razy mniejsza od Polski, może pochwalić się kilkoma atrakcjami większego formatu.

Stolica Erytrei – Asmara, jak z Europy

Na początku, w poszukiwaniu atrakcji, warto zostać w położonej wysoko, bo 2300 metrów n.p.m. stolicy kraju – Asmary. Zamieszkiwana jest przez 400 tysięcy mieszkańców. Mimo, że porośnięta przez stare eukaliptusowe drzewa pośród kilku meczetów, klasztoru i synagogi, nie przypomina wcale afrykańskiego miasta. Wręcz przeciwnie – na każdym kroku czuć europejskie dziedzictwo kolonializmu. Widoczny jest zwłaszcza wpływ włoskiej architektury i stylu życiu. Ludzie przesiadują w kawiarniach, piją espresso i zajadają spaghetti, by potem wsiąść na skuter i pojechać do kina, nazywanego wciąż włoskim albo poruszać się po mieście Fiatem 500. W Asmarze ostał się jeszcze charakterystyczny budynek dawnych warsztatów, produkujących ten typ samochodu.

To, co w stolicy miejscowe, zbudowano dawno, bo około 800 lat temu na szczycie góry. Katedra św. Józefa należy do erytrejskiej części kościoła katolickiego. Do zwiedzania dostępna jest tylko dla mężczyzn, wstępu nie mają nawet samice zwierząt. Aktualnie miejsce wiary zamieszkane jest przez ponad 100 mnichów, którzy zaskakują gościnnością. Mimo, że droga do katedry trwa 2,5 godziny, trzeba ją odwiedzić, także dla niezapomnianego erytrejskiego pejzażu z góry. Z pewnością wzrok w Asmarze przykuje także nazywana perłą afrykańskiego modernizmu, zabudowa z lat 30. XX wieku.

Erytrea atrakcje: Podziemne miasto w Nakfie i portowa Massawa

Ze stolicy Erytrei do Nakfy wiedzie 200 kilometrowa trasa. Ale warto tam pojechać tylko ze względu na jedną i największą atrakcję – podziemne miasto, które wraz z mnogością przejść, uliczek i korytarzy tworzy sieć bunkrów. Podczas wojny z Etiopią znajdowało się tam tętniące życiem miasto ze zbudowaną szkołą, szpitalem, sklepami. Był nawet teatr.

Kolonialna architektura stolicy i podziemna Nakfa to przecież niecała Erytrea. Atrakcje znajdziesz również w portowym mieście Massawa. Krajobrazem różni się zdecydowanie od pozostałych. Nie przypomina w niczym Asmary, gdyż jest bardziej arabska i na wskroś gorąca. Nawet w okresie zimowym temperatura przekracza 35 stopni Celsjusza, gdy w stolicy latem maksymalnie osiąga 25 stopni. Ale spokojnie, łatwo ukoisz pragnienie – piwo kosztuje tutaj prawie tyle, co woda, około 1,6 PLN. Samo miasto zbudowali Turcy, jednak dzisiaj większość zabytków to ruiny. Pozostały jedynie meczety wraz z ostro zakończonymi minaretami. Jednak miasto oferuje coś innego – piaszczyste plaże wraz z przystanią zaopatrzoną w kilkadziesiąt prostej budowy łodzi – dhow. Jedna z nich zabierze Cię na piękny archipelag, położony naprawdę niedaleko, bo oddalony o 50 kilometrów.

Archipelag Dahlak

Około 1000 kilometrów ciągnie się wybrzeże państwa Erytrea, atrakcje jednak poza lądem stanowi archipelag prawie 200 wysp na Morzu Czerwonym. Wszystkie są do siebie podobne. Widok każdej przypomina palmową oazę z piaszczystym terenem i szlakiem kamieni. Największą wyspę stanowi Dahlak Kebir, na której znajdziesz stare grobowce i ruiny sprzed 1,5 tysiąca lat. Miejsce znane jest również, jako dawna siedziba największego kolekcjonera pereł na świecie – szejka Khalifa Abdula Wahaba.

Na archipelagu łatwo ujrzeć fantastyczne rafy koralowe, wraki angielskich i tureckich statków, zwiedzić Park Narodowy, a dla żądnych wrażeń wybrać się na połów żółwi, pereł, a nawet rekinów, które zdobywa się harpunem. Po dogadaniu się, kapitan jednej z łajb zazwyczaj inkasuje około 500 ERN, czyli 100 PLN. Najczęściej zajmują się tym mieszkańcy wysp, czyli Afarowie znani z charakterystycznego ubioru – bogato zdobionych, skórzanych pasów wraz z krótkim, niemal baśniowym mieczem. Nie można zapomnieć również o tym, że archipelag to prawdopodobnie najlepsze miejsce do nurkowania na Morzu Czerwonym.

Wskazówki dla podróżnych

Jak podaje MSZ, obywatele Polski udający się do Erytrei, muszą posiadać wizę pobytową na 30 dni lub tranzytową na 7 dni. Można je nabyć na lotnisku. Koszt pierwszej to około 270 PLN, za drugą zapłacimy niecałe 50. Jeżeli pobyt trwa dłużej niż 30 dni, istnieje obowiązek meldunkowy. Więcej informacji na temat Erytrei, życia mieszkańców i bezpieczeństwa w kraju znajdziesz na tej stronie.

Obowiązującą walutą w Erytrei jest nakfa, której nazwa pochodzi od miasteczka na północy kraju. 1 ERN to 0,2 PLN. Kraj nie należy do drogich miejsc. Za dwuosobowy pokój w hotelu zapłacisz od 40 do 50 PLN. Obiad kosztuje 10 PLN, a za filiżankę kawy nie wydasz więcej niż złotówkę. Za spory wydatek można uznać jedynie wynajęcie samochodu z kierowcą, gdyż kosztuje to około 300 PLN za jeden dzień.

Dodaj komentarz