Naturalne atrakcje Gwatemali – podróż w głąb dzikiej krainy

Gwatemala to nie tylko zagubione miasta Majów! Ci, którzy wybierają się w te strony, liczyć mogą przede wszystkim na spotkanie z dziką, nieposkromioną przyrodą. Na obszarze tej niemal trzy razy mniejszej od Polski krainy odnaleźć można oceaniczne plaże, wulkaniczne zbocza, malownicze jeziora, rwące rzeki, czy potrafiące przyprawić o zawrót głowy tropikalne gęstwiny. Miłośnicy nieokiełznanej fauny i flory z pewnością nie będą się tu nudzić.

Nad urokliwym, jeziornym brzegiem

Z czystym sumieniem stwierdzić można, że teren południowo-zachodniej Gwatemali skrywa jedno z najpiękniejszych jezior na świecie. Atitlan, gdyż o nim tu mowa, jest urzekającym, naturalnym zbiornikiem, ulokowanym we wnętrzu dawnego krateru i strzeżonym przez trzy przycupnięte tuż nad jego brzegami wulkany. O poranku, w piekących promieniach południowego słońca, a nawet po zmroku, wody owego gwatemalskiego jeziora każdorazowo urzekają swym niezwykłym czarem. Za dnia obserwować można tu lokalne życie z desek wysuniętego w głąb wodnej toni pomostu. Nie tylko majaczące na horyzoncie zbocza wulkanów czy niezwykle intensywna zieleń tutejszej roślinności, ale i leniwie przemierzające powierzchnię wody indiańskie, drewniane czółna potrafią prawdziwie oczarować!

Późnym rankiem spokojną dotychczas taflę jeziora nawiedza Xocomil – silny wiatr, który w myśl lokalnych legend posiada moc zabierania grzechów z rozsianych wokół brzegowej linii miasteczek. Ponadto, w okolicy zbiornika znaleźć można liczne spółdzielnie oferujące rękodzielnicze wyroby czy rozmaite, lokalne produkty, w tym chociażby uprawianą w małych, rodzinnych gospodarstwach kawę o intensywnym aromacie i wyraźnej kwasowej nucie.

Wodne atrakcje Gwatemali – ciąg dalszy

Rio Dulce z pewnością jest najbardziej znaną spośród wszystkich gwatemalskich rzek. Jeśli tylko komuś marzy się spływ ukrytym w samym sercu dżungli wąwozem, to niewątpliwie warto wybrać się właśnie tutaj. Słodka rzeka początek swój bierze w wodach jeziora Izabal, najbardziej znany jej odcinek rozciąga się zaś między miejscowością Fronteras a dorzeczem sięgającym wód Morza Karaibskiego tuż nieopodal miasta Livingston.

Obraz Makalu Pixabay

Nad jej brzegami, pośród palm, drzew tekowych i mahoniowców, odnaleźć można czekające na przybyszów hostele, które to oferują nocleg w schowanych w zielonych zaroślach, niewielkich domkach. Tu też do wynajęcia przygotowano kajaki, pozwalające rzucić się w wir rzecznej przygody lub hamaki, na których leżąc, wsłuchiwać można się w specyficzny rechot tukanów, bądź z lekka przerażające nawoływania wyjców. Niezapomniane wrażenie wywierają też z pewnością rozesłane na rzece liliowe dywany.

Magiczny czar deszczowych lasów

Atrakcje Gwatemali to nie tylko wodne przygody – jedno z najbardziej niezwykłych doznań funduje bowiem dżdżysta tropikalna puszcza. Ten, kto po raz pierwszy zanurza się w jej gąszcze, poczuć może się niczym Alicja w Krainie Czarów, przed którą pomniejszający trunek z tajemniczego flakonika otwiera drzwi do nieznanej, fantastycznej krainy. I faktycznie coś, co na zdjęciu zdawać mogłoby się niewielkim krzakiem, osiąga tu rozmiary pokaźnego drzewa, pod którego rozłożystymi liśćmi spokojnie schronić można się przed siąpiąca z nieba mżawką.

Z pewnością zaskoczyć mogą też dzikie siostry doniczkowych filodendronów czy paproci oraz najwyższa partia drzew, spokojnie spoglądająca na ową wiecznie zieloną krainę z wysokości 30, a nawet 40 metrów. Wszędobylskie mchy i porosty oraz kłębowiska zwisających z przestworzy lian tworzą długo pozostającą w pamięci scenerię oraz istny raj dla miłośników dzikiej przyrody.

Obraz Michelle Maria Pixabay

Na jeden hektar tutejszej leśnej gęstwiny przypada aż 90 gatunków drzew, bez problemu natrafić można też na siedliska motyli, wielobarwne papugi czy różnorakie małpie stada. Chcąc wniknąć w klimat tropikalnych lasów, najlepiej udać się do prowincji El Peten, położonej w północnym obszarze kraju. Na tych, którym niestraszny jest poranek w strugach deszczu czeka niezwykły krajobraz – dżungla zroszona wodą i spowita mgłami, pogrążona w parnym, niemal lepkim powietrzu.

Żółwie plaże

U wybrzeży Pacyfiku, w departamencie Santa Rosa, znajduje się słynąca z wulkanicznych plaży miejscowość Monterrico, której okoliczne tereny – oceaniczne wybrzeże i przybrzeżne namorzynowe bagna – stanowią obszar chronionego rezerwatu. Spotkać można tu liczne gatunki ptaków oraz ciekawych przedstawicieli wodnej fauny, w tym przede wszystkim pokaźne rzesze morskich żółwi, które miejsce to obrały na swą lęgową przystań. Tak też każdego roku tuż po sezonie godowym, na zanurzonej w nocnych mrokach plaży pojawiają się niezliczone ilości samic, z których każda gotowa jest ukryć w tutejszych piaskach około 200 jaj.

Ci, którzy zawitają tu w czerwcu, w asyście lokalnego przewodnika, udać mogą się na poszukiwanie nowo zakładanych żółwich gniazd po to, by podejrzeć ów skrawek dzikiego życia. Między czerwcem a październikiem chętni wolontariusze mogą też wspomóc działania tutejszej wylęgarni, która to chronić próbuje żółwie jaja przed zniszczeniem oraz zakusami parlameros – ich zbieraczy i sprzedawców.

Zdobywając wulkany

Pośród licznych atrakcji tego środkowo-amerykańskiego skrawka ziemi nie może zabraknąć i propozycji dla tych, którzy w wolnym czasie lubią wdrapać się na górskie szczyty. Na terenie kraju odnaleźć można oczywiście warte odwiedzenia wyżynne regiony, których ścieżki wiodą nie tylko w przyrodniczo ciekawe obszary, ale i w obręb oddalonych od świata, indiańskich wiosek. I choć wyprawa taka z pewnością godną byłaby polecenia, to może, korzystając ze sprzyjającej temu lokalizacji, warto w planach górskiej włóczęgi uwzględnić nieco inne atrakcje Gwatemali. Kraj ów bowiem, poza pasmem Kordylierów, przecina i przebiegający wzdłuż oceanicznego wybrzeża wulkaniczny łuk w skład, którego wchodzi kilkadziesiąt wygasłych i dziewięć czynnych wulkanów.

Obraz Makalu Pixabay

Ciekawym miejscem na krótką wyprawę jest położony w okolicy miasta Quetzaltenango, liczący 3772 m. n.p.m, wulkan Santa Maria. Droga na jego wierzchołek nie powinna przysporzyć większych problemów. Szlak jest wyraźny i często uczęszczany przez miejscową ludność, którą dodatkowo podpatrzeć można na szczycie podczas tam właśnie odprawianych, lokalnych ceremonii. Dodatkowo, z samej góry, poza panoramą okolicy, ujrzeć można i niezwykły widok na Santiaguito – pobliski, wciąż aktywny krater. Ci, którym niestraszne są wiatry, chłody i lęk przed ziejącym kłębami dymu wulkanem w okolicy tej skorzystać mogą z możliwości rozbicia własnego obozowiska.

Dodaj komentarz