48 godzin w… Atenach – z filmowej perspektywy

Niektórym pewnie zapadł w pamięć filmowy romans Julie Delpy i Ethana Hawka z „Przed wschodem słońca”. Młodzi ludzie poznają się w pociągu na trasie Budapeszt-Paryż. Postanawiają jednak wysiąść podczas przesiadki w Wiedniu, w którym spędzają razem ponad dobę (w ten sposób Hawk uwodzi Delpy, a ona ulega namowom przystojnego nieznajomego). Romantyczny spacer po austriackim mieście jest po trosze szalony, przeprowadzony bez uprzedniego planu – i tkwi w tym niezaprzeczalny urok.

Jednak Wiedeń to miasto ogromne, a uprawiając w ten sposób „turystykę pieszą” nie sposób zobaczyć nawet namiastki tego, co miasto mogłoby zaoferować uzbrojonemu w mapę i wiedzę, zmotoryzowanemu turyście. Żeby poznać stolicę Austrii, potrzeba czegoś więcej niż jednego romantycznego mostu, zabytkowej fontanny, małej spelunki, tajemniczej cyganki czy zarośniętego cmentarza. Niestety, wymogi „realizmu” zmusiły reżysera do pozbawienia widzów atrakcji Wiednia na rzecz wzruszenia, które zapewnia obraz nieplanowanego uczucia. Jednak śmiem twierdzić, że już 48-godzinny spacer po innej europejskiej stolicy, z wytyczoną wcześniej trasą i sprawdzoną komunikacją miejską, może się udać. W tym celu proponuję wybrać się nieco dalej na południe, do Aten.

Ateny nie tylko dla zakochanych

To prawda. Ale jak wiadomo z drugą osobą u boku jest łatwiej. Natomiast z grupą przyjaciół bywa o wiele taniej. Miasto bowiem oferuje znaczne zniżki na komunikację, o ile zakup biletów będzie dokonywany wspólnie. Np. bilet metrem na trasę z lotniska Ateny-Eleftherios do centrum miasta, na Plac Syntagma dla jednej osoby kosztuje 8 euro, dla dwóch – 14 euro, dla trzech – 20.

Zwiedzanie zaczyna się od lotniska

O komunikacji z lotniska mowa, bo od tego zaczynamy naszą 48-godzinną podróż po antycznym mieście. Zakładamy, że − podobnie jak bohaterowie „Przed wschodem słońca” macie niewiele czasu, żeby poznać Ateny i się w nich zakochać, a z samolotu, waszego głównego środka transportu wysiedliście przypadkiem i miasto zamierzacie zwiedzać dosłownie „w przelocie”.

Obraz Eduart Bejko Pixabay

Żeby przelotny urok zagościł na dłużej i miał swój ciąg dalszy, jak w wypadku kinowego romansu (po latach nakręcono ciąg dalszy, zatytułowany „Przed zachodem słońca”, a szykuje się i trzecia część), potrzeba czegoś dostosowanego do preferencji widza-turysty. A temu miasto oferuje cztery opcje wyboru:

  • wspomnianą, 40-minutową podróż metrem do centrum, odjazdy od 6.33 do 23.33, co 30 min. z 0530-0015 (z 0200 w piątkowe i sobotnie wieczory i noce).
  • podróż taksówką. Postój taksówek znajduje się przy wyjściu nr 3 (Exit 3), tuż przy terminalu przylotów. Jeśli zatrzymujemy się w hotelu, najlepiej podać taksówkarzowi jego nazwę zapisaną w języku greckim, wtedy na pewno dojedziemy bez problemu (jeśli nie mamy wybranego noclegu, możemy zatrzymać się w Sofitel Athens Airport, który znajduje się na lotnisku. Bookowanie pokoju możliwe jest za pomocą wyszukiwarki na stronie lotniska. Ceny za przejazd do centrum ma mają jednolitą stawkę 35 euro za przejazd w dzień i 50 euro za przejazd nocny. Tylko opłata za dojazd do portu w Pireusie nie jest ustalona, ale wyniesie on ok. 47 euro w dzień i 63 w nocy. Taksówkę można zamówić pod numerami telefonów: tel.: (+30) 210-5239524, 5221123, 5227986, 5242589 lub wysyłając e-maila na adres: sataxi@freemail.gr
  • autobus pośpieszny. Przystanek autobusowy znajduję się tuż przed halą przylotów (Athens Airport Arrivals). Linią X95 dojedziemy w 70 minut bezpośrednio do Placu Syntagma, a linią X96 do Portu w Pireusie, co zajmie 90 minut. Koszt jednorazowego biletu wynosi 5 euro, a kupić można go już na pokładzie, albo w kiosku, znajdującym się między wyjściami nr 4 i 5.
  • autobusy regionalne (KTEL Express Service), znajdują się naprzeciwko hotelu Sofitel Athens Airport, pomiędzy wyjściami 2 i 3.

Ateny – najsławniejsze zabytki

Najbardziej utarte szlaki, czy to taksówką, autobusem czy metrem prowadzą, jak widać, do Portu Pireus i Placu Syntagma. My obieramy drugą destynację, przedkładając obowiązkowe naszym zdaniem zwiedzanie antycznych zabytków nad morską bryzę, ciągnącą znad Morza Egejskiego. Mamy tylko 48 godzin nie zamierzamy się więc wylegiwać! Choć z centrum miasta do portu jest naprawdę blisko, potrzebny byłby trzeci dzień, by zwiedzić Eugenides Fundation, Planetarium lub Świątynię Posejdona – dysponującym większą ilością czasu, lub znudzonym już widokiem ruin Akropolu, polecamy więc wybrzeże.

Już po wschodzie słońca, lecz wczesnym rankiem radzimy wybrać się na Akropol. Żeby do niego dotrzeć, należy iść ulicą Dionizosa Areopagity (15 min. pieszo od Placu Syntagma) − jest ona zamknięta dla ruchu kołowego na odcinku od Łuku Hadriana i Świątyni Zeusa Olimpijskiego. Stąd można podziwiać widoki, w jakie obfituje droga na Propyleje − brama na Akropol, z jego największą atrakcją − Partenonem. Na tym wzgórzu o wysokości 4,7 km znajdują się najbardziej znaczące i znane ruiny starożytnych budowli − ruiny Teatru Dionizosa, odeonu Heroda Attyka i Agory.

Następnym przystankiem powinno być Nowe Muzeum Akropolu (www.theacropolismuseum.gr) − miejsce, które trzeba zobaczyć nie tylko ze względu na imponującą kolekcję rzeźb i archeologicznych znalezisk, ale także ze względu na niecodzienny, nowoczesny design. Trzy piętra muzeum są w całości przeszklone, tak, by artefakty móc oglądać w naturalnym świetle. Rozciąga się stąd przepiękny widok na Akropol, który dosłownie nas otacza − podziwiać możemy go podczas wczesnego, lekkiego lunchu w tutejszej restauracji.

Obraz Leonhard Niederwimmer Pixabay

Serce miasta

Południe i wczesne popołudnie to odpowiedni czas, by odkrywać historyczną dzielnicę Makriyanni. Idąc na północ, wzdłuż kanałów Thisio i Prisi pokrzepimy się filiżanką kawy lub odświeżymy chłodnym frappe. Kierując się dalej na północny-wschód dotrzemy do pchlego targu Monastiraki, gdzie najlepiej kupić pamiątki z Aten. Zachęcamy do odkrywania urokliwych, brukowanych uliczek Plaki lub okolic Anafiotiki. Warto tam pobłądzić choćby ze względu na liczne pozostałości architektury rzymskiej, bizantyjskiej, czy otomańskiej (jak Agora i rzymska Agora).

Na Place nie sposób odmówić sobie meze – jest to połączenie kilku małych, tradycyjnych dań lub tutejszej „przystawki”, znanej jako uozo. Po wstąpieniu do którejś z licznych tawern czy restauracyjek najlepiej przesiąść się do turystycznej kolejki lub piętrowego autobusu, którym można kontynuować zwiedzanie historycznej części Aten. Trasa wycieczkowa bierze swój początek na Placu Syntagma, więc bez przeszkód możemy rozpocząć zwiedzanie zaraz po wyjściu z metra.

Niedaleko centrum znajduje się także grecki Parlament i Grób Nieznanego Żołnierza, przy którym czuwają tsolitades – żołnierze Gwardii Prezydenckiej. W okolicy jest też wiele muzeów, wszystkie w bliskim sąsiedztwie: Muzeum Wojny, Muzeum Benaki, Muzeum Sztuki Cyklad. Miłośnikom sportu z pewnością spodoba się wiekowy stadion olimpijski Panathenaic. Można tam trafić przez Ogród Narodowy, stanowiący część Zappeionu, usytuowanego blisko budynku Parlamentu.

Nadal jesteśmy na Placu Syntagma, gdzie tradycja łączy się harmonijnie z nowoczesnością. Przekonać się o tym można, robiąc zakupy w modnych miejscach − na ulicach Panepistimiou i Ermou. Po zakupach odpoczniemy przy filiżance kawy, serwowanej w restauracyjkach na ulicy Valaoritou lub Milioni oraz otaczających Plac Syntagma Voulis, Lekka lub Kolokotroni.

Nocnego życia Aten można doświadczyć (i posmakować) w barach i klubach dzielnic Psiri, Gazi czy Kolonaki, a w wakacje w części wybrzeża, rozciągającej się od Paleo Faliro do Varkizy.

Obraz Clara CALDERINI Pixabay

Sedziba Muz

Drugi dzień w greckiej stolicy będzie przede wszystkim dniem zapoznawania się ze zbiorami muzealnymi miasta. Brzmi nieciekawie? Ależ skąd! Aleję Vass. Sofias z powodzeniem można nazwać siedzibą muz i zbiorem muzeów. Znajdują się tu obok siebie: Narodowe Muzeum Archeologiczne (www.namuseum.gr) i „muzeum w ruchu” (jedno z wielu w Atenach), które łączy cechy sztuki nowoczesnej z antyczną. Składają się na nie 4 ekspozycje na 4 kolejnych przystankach metra i przedstawiają znaleziska odkryte podczas kopania tunelu. Centrum, z jego luksusowymi, starymi hotelami (Grand Bretagne i King George) już samo w sobie stanowi godny uwagi zabytek. W pobliżu znajdują się wspomniane, widziane pierwszego dnia zaledwie przelotem Muzeum Beniaki, Muzeum Sztuki Cyklad, zielony Zappeion. Stadion Olimpijski już odwiedziliśmy, lepiej skierować się do niecodziennego Muzeum Plakatu i Filatelistyki (www.postalmuseum.gr), i dalej, na północny-zachód, przy alei Vassileos Georgiou B’ do Narodowego Muzeum Sztuki Współczesnej (www.emst.gr). Parę przystanków autobusowych na północ znajduje się Muzeum Narodowe – Alexandros Soutzos Museum (www.nationalgallery.gr), stamtąd dotrzeć można do trzech ateńskich dzielnic: Hilton, Mets i Pagrati, znanych z tawern i restauracji.

Warto najpierw zaoszczędzić trochę czasu i pieniędzy, by potem stracić je na zakupach w centrum handlowym Attyka. W zabytkowym budynku mieści się 360 sklepów reprezentujących je 860 różnych marek. Jeśli i ono nie zaspokoi wszystkich potrzeb turysty, zakupy można kontynuować na ulicach Skoufa, Tsakalof, Haritos i Patriarchy Joakima. Przed udaniem się do jednej z kafejek, by usiąść i pozwolić odpocząć nogom, radzimy wykonać ostatnią, nie taką znowuż Herkulesową pracę i odwiedzić kościół św. Dionizosa Areopagity. Każdy kto zobaczy freski wewnątrz, zrozumie na czym polegało piękno dawnych Aten. Zmęczone oczy na zakończenie dnia ucieszy widok zachodzącego słońca za wzgórzem Lycabettus (co wytrwalsi mogą jeszcze na nie wjechać z pomocą wyciągu). A w drodze do hotelu lub metra, które z powrotem zawiezie nas na lotnisko, zamówmy na wynos koulouri, sezamowy chlebek w kształcie chałki.

Dodaj komentarz