Najbardziej kolorowe europejskie ulice

Wyprawy w nieznane to często niesamowite wizualne przygody. To pejzaże, od których ciężko oderwać obiektyw aparatu. Europejskie miasta skrywają wiele czarujących ulic. Wśród nich są jednak i takie, które zaskakują niebywałą wręcz kolorystyczną gamą.

Najbardziej kolorowe europejskie ulice – barwne domki Colmar

Alzackie Colmar nie bez przyczyny uchodzi za jedno z najpiękniejszych miast Europy. W tej iście bajkowej, ulokowanej pośród winnic krainie zachwycają brukowane alejki, kanały przecięte malowniczymi mostkami i przycupnięte nad nimi czarujące budynki wykonane techniką muru pruskiego. To właśnie one, zwłaszcza przy ulicy Quai de Poissonnerie wchodzącej w skład tzw. Małej Wenecji, czarują przybyszy rozłożystymi dwuspadowymi dachami i niebywałą kolorystyką fasad. Tuż obok siebie wznoszą się więc tu ściany pokryte intensywną zielenią, błękitem i pomarańczem. Gdy dodamy do tego donice z kwitnącymi kwiatami zdobiące brzegi kanału i mostki oraz powoli mknące rzeką łodzie, krajobraz ów umiejętnie przeplatający francuskie i niemieckie wpływy robi się naprawdę zjawiskowy. Na tym jednak tutejsza gra kolorów się nie kończy. Colmar pięknie prezentuje się za dnia, ciekawie bywa tu jednak i po zmroku, zwłaszcza w piątki i soboty, gdy w miasteczku załapać można się na nocny pokaz świateł. Również ta komputerowo sterowana iluminacja zaskakuje swym niebywale barwnym repertuarem.

Burano – tęczowa wyspa weneckiej laguny

Jeśli poszukujemy prawdziwej fotogenicznej perełki, udać powinniśmy się do Burano – wyspiarskiego miasta wchodzącego w skład Laguny Weneckiej. Tu odkryjemy nie jedną, a całą plątaninę niebywale kolorowych ulic. Burano od wieków jest wyspą rybaków i niegdyś to właśnie z myślą o nich gospodynie jaskrawą farbą pokrywały fasady domów. Jedni twierdzą, że zabieg ów ułatwiać miał w gęstych mgłach odnalezienie własnej chaty podczas drogi powrotnej z połowu. Inni śmieją się jednak, że nawigacja taka, a i owszem była potrzebna, ale z tej racji, że miejscowi nie stronili od alkoholu. Dziś kolorowe domy są wizytówką wyspy, a barw ich ot tak nie można zmieniać. Władze pieczołowicie dbają o to, by w bezpośrednim sąsiedztwie nie stały domy w podobnym odcieniu oraz by wyspy nie zdominował jeden kolor. Nikt nie może tu zatem prac remontowych przeprowadzać na własną rękę, gdyż każde malowanie wymaga odgórnej zgody. Miasto usilnie stara się też dbać o to, by fasady nowy szlif zyskiwały raz na pół roku.

Lizbońska Różowa Ulica

Najbardziej kolorowe europejskie ulice to również takie miejskie przestrzenie, które hasło to realizują jak najbardziej dosłownie. Nie zawsze chodzi tu więc o barwne domy wznoszące się przy którymś z miejskich traktów, czasem kolorystyką swą zaskakuje sama znajdująca się pod stopami nawierzchnia. Lizbońska Rua Cor-de-Rosa swe nowe oblicze uzyskała stosunkowo niedawno – w 2011 roku, kiedy to architekt Jose Adriao za poparciem Rady Miasta zrealizował swój projekt i tutejszy chodnik wyścielający deptak przemalował na różowo. Cais do Sodré, gdyż tak oficjalnie brzmi nazwa Ulicy Różowej, poszczycić może się nie tylko barwnym trotuarem, ale i równie barwną historią. Niegdyś to tu właśnie w podejrzanych lokalach i barach spotykali się marynarze, prostytutki i przestępcy. Dziś lizbońska „Dzielnica Czerwonych Latarni” nie tylko uzyskała nowe kolorowe oblicze, ale i stała się popularnym miejscem spotkań. Modne obecnie kawiarenki nie odcięły się jednak zupełnie od burzliwej przeszłości. Znakiem tej są czarujące kolorami wnętrza i rozwieszone nad głowami sieci rybackie.

La Muralla Roja – skrząca czerwienią „forteca” w hiszpańskim Calpe

W hiszpańskim miasteczku Calpe niemal nad samym wybrzeżem Morza Śródziemnego odnajdziemy uliczkę Partida Manzanera. To właśnie ona za sprawą pewnej osobliwej budowli pretenduje do miana egzotycznego, kolorowego zakątka. La Muralla Roja, bo o tej architektonicznej osobliwości tu mowa, dumnie przycupnęła na wzgórzu i od krajobrazu odcina się nie tylko swą barwą, ale i bryłą przywodzącą na myśl orientalne budowle. Ów okazały kompleks czaruje więc rozmaitymi odcieniami czerwieni, błękitem i fioletem, wyglądem swym przypomina zaś okazałe arabskie, wynurzające się ze skał fortece. Z jednej strony podziwiając to barwne cudo, poczuć możemy się tak, jakbyśmy przekroczyli morze i znaleźli się w Afryce Północnej. Z drugiej zaś, gdy wejdziemy do środka, za sprawą tutejszych powiązanych ze sobą schodów, mostków i platform wrzuceni zostaniemy w sam środek przedziwnego labiryntu. La Muralla Roja to zamknięty dla osób postronnych apartament mieszkalny. Część jego przeznaczona jest jednak też dla turystów. Jeśli więc uda nam się zabukować tu nocleg, nacieszymy oko nie tylko kolorową ulicą, ale i wnętrzem tej przedziwnej budowli.

Photo credit: designmilk on Visual Hunt / CC BY-SA

Dinkelsbühl – kolorowy skarb Bawarii

Dinkelsbühl to niewielkie bawarskie średniowieczne miasteczko, które II wojnę światową przetrwać zdołało w stanie nienaruszonym. Tym to sposobem wciąż podziwiać możemy tu gotycki kościół, XIV-wieczne mury miejskie, dawne bramy i wieże. W samym centrum zaś, wokół rynku i okalających go brukowanych ulic czekają na nas wspaniale zachowane barwne szachulcowe domy. I choć to właśnie one wyglądem swym czarują tu najbardziej, odwiedzając miejsce to w odpowiednim czasie, liczyć możemy i na dodatkowe atrakcje. Każdego roku w lipcu w Dinkelsbühl odbywa się trwający aż 9 dni festiwal Kinderzeche, który to upamiętniać ma szwedzkie oblężenia miasta z 1632 roku. Wówczas to poza miejskimi murami rozbijany jest obóz najeźdźców, mieszkańcy przywdziewają zaś historyczne stroje i w takim barwnym, niecodziennym przyodziewku przemierzają miejskie ulice przy wtórze muzykantów. Nie da ukryć się, że niektóre najbardziej kolorowe europejskie ulice w pewnych momentach roku prezentują się jeszcze bardziej zjawiskowo, niż zazwyczaj.

Najbardziej kolorowe europejskie ulice czarują barwnymi chodnikami bądź tęczowymi fasadami domów. Tu na świat patrzeć zaczynamy przez różowe okulary.