Ryanair i powrót biletów za złotówkę!
Czy to możliwe, że w niedalekiej przyszłości, czeka nas spektakularny powrót biletów za przysłowiową złotówkę? Michael O’Leary spodziewa się, że po zniesieniu restrykcji związanych z rejsami lotniczymi czeka nas swego rodzaju wojna cenowa. Turyści natomiast pojawią się zgodnie z założeniem w turystycznych kurortach. Czy ta optymistyczna wizja ma szansę się urzeczywistnić?
Bilety lotnicze za bezcen.
Od przeszło miesiąca niemal wszystkie samoloty Ryanaira spoczywają na płytach lotniska. Irlandzki przewoźnik wykonuje jedynie kilkanaście rejsów. Na poprawę sytuacji nie ma co liczyć do końca maja. W rozmowie z agencją Reuters Michael O’Leary, czyli prezes Ryanair, patrzy na świat przez różowe okulary. Jakie są zatem jego przeczucia?
Zdaniem O’Leary’ego ruch lotniczy w Europie powróci w okrojonym zakresie w czerwcu. Z kolei w lipcu i sierpniu możemy być świadkami dynamicznego wzrostu liczby połączeń. Będzie to powiązane z wysypem promocji last minute i tym samym niskimi kosztami biletów.
Według teorii prezesa wspomnianej linii lotniczej, po ponownym uruchomieniu ruchu pasażerskiego, przewoźnicy zaczną prześcigać się w cenach biletów na niespotykaną wcześniej skalę. Będzie to możliwe dzięki pomocy publicznej, po którą zwraca się wiele linii lotniczych.
Gdy tylko zaczniemy latać, ruszymy z promocjami cenowymi, tak jak każda inna linia. Nasze bilety mogą kosztować 9,99 EUR, 4,99, 1,99 EUR lub nawet 99 centów. To prawie nie ma dla nas znaczenia bo naszym celem w krótkiej perspektywie nie jest zarabianie pieniędzy, ale sprawienie, by nasi piloci i załogi wróciły do pracy, a samoloty znów zaczęły latać – mówi O’Leary.
Cel jest jeden: wzbić się w powietrze.
Gdy ruch lotniczy wróci do normy, Ryanair rozpocznie wcielać w życie nowe procedury. Pasażerowie będą musieli zakładać maseczki podczas lotu, a podczas wsiadania na pokład samolotu, każdy będzie miał mierzoną temperaturę.
Równocześnie prezes Ryanaira sądzi, że w 2021 roku jego linia lotnicza zacznie powoli wychodzić z dołka finansowego.
Co prawda ceny biletów nadal będą niskie, ale jednocześnie wciąż będzie tania ropa, a lotniska będą obniżały opłaty, by generować ruch pasażerski – mówi O’Leary.
Przyznajmy, że takie wypowiedzi dodają otuchy, nam jako pasażerom. Pytanie, czy te nadzieje nie są dość płonne. Bowiem przeważająca cześć przewoźników uważa, że zapotrzebowanie na podróże lotnicze wróci do poziomu sprzed kryzysu najwcześniej w 2022 lub 2023 roku. Oby tym razem jego nadzieje nie okazały się mrzonką.